Ta Phin to maleńka wioska niedaleko owianego sławą Sapa, do której dostaliśmy się prawie zupełnym przypadkiem. Gdyby nie Dat, który ugościł nas u siebie i zorganizował nam czas, nigdy nie odkrylibyśmy miejsc, do których drogę znały pewnie tylko dzieciaki z wioski. O samej wsi, domu, w którym mieszkaliśmy i o Dacie opowiedziałam w drugim wpisie z Sapa, natomiast treścią tego niech pozostaną zdjęcia z fantastycznego trekkingu po bezdrożach ryżowych pól, na który wybraliśmy się z przewodniczką z plemienia Hmong.
