Czy może być coś lepszego na początek długiej podróży niż rozpoczęcie jej w kraju, za którym najbardziej się tęskniło? W tym roku Birma w innym składzie, nieco inną trasą, równie zachwycająca i chwytająca za serce!
Rozpoczęliśmy w Mandalay. Odwiedziliśmy kilka miejsc, których nie zdążyłam zobaczyć w zeszłym roku i wróciłam do tych, w których już byłam. Post krótki, bo o Mandalay rozpisałam się już przy okazji poprzedniej podróży. Kilka migawek z krótkiego pobytu i jedziemy do Kalaw, skąd rozpoczniemy trzydniowy, mega wyczerpujący trekking – w następnym wpisie!