Nusa Lembongan. Jedna z trzech, małych wysp leżących na południe od Bali, miejsce na weekendowy wypad, dobre fale dla surferów i lazurowa woda. Od miesiąca nie wyciągnęliśmy z plecaków strojów kąpielowych, więc przyszedł wreszcie czas, żeby trochę odsapnąć, trochę poleżeć na piasku i pozbierać muszelki.
Na małą łódź motorową wczołgaliśmy się z plaży w Sanur. Kilkadziesiąt minut rejsu i dotarliśmy. Kolor wody zawrócił nam w głowie. Z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu postanowiliśmy dystans z portu do Jungutbatu, gdzie prawdopodobnie znajdował się nasz hostel, pokonać pieszo. Myślę, że Oli zaczął żałować tej decyzji w chwili, gdy zaczęłam marudzić, że gorąco, że daleko, że ciężko, czyli gdzieś w połowie drogi, a przeklinał w duchu dzień, w którym wsiadł ze mną do samolotu w momencie, w którym – po godzinie wałęsania się z plecakami po plaży – postanowiłam się zbuntować i dalej nie iść. Kiedy na domiar złego okazało się, że w naszym hostelu nad samą wodą nie ma miejsc, na ratunek przybyła mrożona herbata i przypadkowy hostel, w którym wynajęliśmy piękny, drewniany pokój z oszklonym frontem, wychodzącym na plażę. Tak nam grajcie!
Na Nusa Lembongan zamierzaliśmy nie robić NIC. Nichts, nada, rien, niente. Jeździć skuterem bez celu, zatrzymywać się na plażach i kontrolować temperaturę wody. Nusa Lembongan nie jest typowo tropikalną plażą, przeważa raczej krajobraz niewielkiego kurortu na przemian z klifami, plażami ukrytymi wśród skał i wysokimi falami, czyli wszystko to, co wystarczyło nam, żeby naładować baterie.
Wakacyjny klimat udzielił się nam na tyle, że postanowiliśmy porwać się na drinka w pięknym resorcie z basenem. To było naprawdę niezapomniane sto mililitrów smoothie ze spiruliny.
Żółtą kładką można szybko i wygodnie przerzucić się na jeszcze mniejszą wysepkę, Nusa Ceningan. Zwiedzenie wyspy na skuterze to kwestia godzinki, ale znajduje się tam bardzo ustronna plaża, na której trochę zabawiliśmy.
Spędziliśmy na Lembongan cały weekend. Zdecydowaliśmy się na ten wypad zamiast wyskoku na Gili Meno, który początkowo planowaliśmy, ale po kalkulacji finansów i czasu, jaki poświęcilibyśmy, aby się tam w ogóle dostać, uznaliśmy, że bliższa wyspa będzie lepszym rozwiązaniem na krótki i niewymagający odpoczynek. Jeśli macie nie za dużo czasu na Bali, a chcielibyscie odrobinę poplażować, zdecydowanie polecamy Nusa Lembongan! Nie wiem, jak tam plaże na głównej wyspie, bo nie plażowaliśmy na Bali w ogóle, ale słyszałam, że na Nusa Lembongan warunki są o wiele lepsze i warto właśnie tam skierować swoje spragnione piasku stopy.